- Świat jest taki piękny - powiedziała blondynka. Zaciągnęła się jeszcze raz zamykając przy tym oczy, podała skręta kolejnej osobie po czym powoli wypuściła gęsty dym. - Jesteś pewna, że nie chcesz spróbować?
- Jakbym chciała i tak byście mi tego nie dali - odparła Alice. Siedzieli z tym pokoju już którąś godzinę, pomimo tego, że powinni być teraz na zajęciach. Ale oni nie wiedzieli która jest godzina. Nie to teraz było najważniejsze.
- Skąd wiesz? Może dla Ciebie już najwyższy czas by spróbować czegoś nowego?
- Serio mówisz? - spytała brunetka z uśmiechem na ustach.
- Został ostatni buch, łap - wyciągnęła rękę z resztką skręta w stronę przyjaciółki ale przejął go ciemnowłosy siedzący koło niej. Alice spojrzała na niego ze zdziwieniem na co on odpowiedział śmiechem.
- Po studencku? - spytał niebieskooki.
- Nie wiem jak... - odpowiedziała dziewczyna ze spuszczając głowę.
- Pokażę Ci jak to się robi - powiedział uśmiechając się. Upewnił się, że zielonooka obserwuje każdy jego ruch po czym zaciągnął się dosyć mocno. Wyjął owinięty bibułką filtr z ust i zbliżył swoją głowę do brunetki. Dziewczyna w pierwszym momencie odruchowo się odsunęła, ale widząc jego wzrok zrozumiała, że tak ma być. Niepewnie przybliżyła się do kolegi zamykając oczy. Poczuła ciepło na swoich ustach a po chwili dym próbujący dostać się do ich wnętrza.
- Wciągaj powietrze - usłyszała, więc posłusznie to zrobiła. Chłopak odsunął się nieco od niej by mogła spokojnie wypuścić dym. Otworzyła oczy pozwalając wyjść wszystkim jej emocjom wraz z białą chmurą. Nigdy nie widziała jego twarzy tak blisko. Jego oczy, nieco czerwone i szerzej otwarte niż zwykle. Mogła policzyć wszystkie rzęsy okalające te niebieskie ślepia. Pod nieuwagę pozostałej dwójki przyjaciół, którzy skupili się na przygotowywaniu nowego maleństwa, mogła teraz to zrobić. Mogła niepozornie zbliżyć swoje usta do jego i nikt by nawet nie zauważył. W swoim umyśle to zrobiła i było cudownie. Ale przecież nie może pozwolić sobie na zrobienie czegoś takiego. Ich twarze są zdecydowanie za blisko siebie. Ona nawet nie zna jego imienia. Po chwili jego ciemne, delikatnie opadające na twarz włosy zaczęły być cholernie śmieszne. Mimowolnie wykrzywiła twarz w uśmiech, który nie zszedł jej tego popołudnia ani razu z ust. Wszystko było takie zabawne, otwarte okno, zamknięte okno. Po pewnym czasie nie widziała już praktycznie nic, całe oczy miała we łzach. Bolał ją brzuch od tego śmiechu.
Zbliżała się pora nocna a oni dalej do twarzy mieli przyklejony ten sam uśmiech. Alice wstała, pożegnała się z wszystkimi, wyszła z pomieszczenia i już miała opuszczać budynek, kiedy poczuła jak ktoś łapie ją za rękę. Odwróciła się ale w tym świetle, a raczej ciemności nie mogła dostrzec kim jest właściciel tej dłoni.
- Nie możesz sama chodzić w ciemnościach - wyszeptał chłopak. Uśmiechnęła się lekko, choć wiedziała, że on i tak nie zobaczy tego uśmiechu. Wyswobodziła się z jego uścisku i ruszyła przed siebie. On poszedł za nią, nie mógł puścić jej samej. Wiedział, że poradziłaby sobie, ale i tak wolał dotrzymać jej towarzystwa.
- Dlaczego za mną poszedłeś? Oni jeszcze trochę tam posiedzą, mogłeś przecież zostać.
- Nie darowałbym sobie jeżeli coś by Ci się stało.
- Jestem dużą dziewczynką, nic mi nie będzie - mówiła do niego oschle, mimo, że nie chciała.
- Ale nadal jesteś dziewczynką - wyszeptał jej prosto do ucha, na co dostała ciarek. Spojrzała na jego twarz. W tym słabym świetle ulicznych lamp wyglądała jeszcze bardziej intrygująco niż zwykle. Zatrzymała się przed nim. Nawet nie wiedziała dlaczego. - Coś nie tak?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Patrząc na niego pustym wzrokiem podeszła bliżej. Jedną dłonią ułożyła na jego twarzy by po chwili móc zbliżyć ją do swojej. Byli tak blisko siebie. Jego ręce powędrowały na jej talię. Dzieliły ich sekundy, serce biło mu coraz szybciej. Spojrzała na jego usta, po czym jej wzrok skierowała ku jego oczom. Uśmiechnęła się zadziornie. Zbliżyła się jeszcze bardziej. Ich usta prawie ocierały się o siebie.
- Berek! - powiedziała wyswobadzając się z jego ramion i ze śmiechem zaczęła biec przed siebie. A on tam stał. Zdziwionymi oczami i z otwartymi ustami obserwował jak brunetka oddala się od niego. Nie rozumiał o co chodzi. W jednej chwili patrzy na niego z pożądaniem w oczach a w następnej ucieka przed nim śmiejąc się jak mała dziewczynka. Frapowała go jeszcze bardziej niż kiedy ją poznał. Ocknął się dopiero wtedy, kiedy zniknęła mu z oczu. Pobiegł w stronę miejsca, w którym widział ją ostatni raz, ale jej nigdzie nie było.
- Hej!
- Szukasz mnie? - usłyszał głos za sobą. Odwrócił się, ale nikogo nie było. Ta dziewczyna jest szalona.
- Gdzie jesteś?
- Zamknij oczy to się zjawię - usłyszał pół szeptem. Pozwolił by jego powieki zakryły pole widzenia. Po chwili otworzył je i na prawdę tam stała. Blade światło padało na jej jeszcze bledszą twarz sprawiając, że wyglądała jak z jakiegoś filmu. Zielone oczy w czarnej ramce patrzyły na niego jakby starały się wniknąć w jego duszę. Pełne usta uśmiechały się zadziornie ukazując lekko przednie zęby. Kosmyk włosów opadał na jej twarz.
- Gdzie mi uciekłaś? - powiedział podchodząc do niej.
- Ja nigdzie przecież nie uciekłam. Stoję tu przed Tobą - uśmiechnęła się a on złapał ją w pasie.
- To dobrze, mogę zrobić to co chciałem - odpowiedział jedną dłonią ściągając kosmyk jej delikatnych jak jedwab włosów z gładkiej twarzy. Zbliżył jej twarz do swojej i zamknął oczy. Tym razem się uda, nie ucieknie mu. Dziewczyna jedną dłoń położyła na jego twarzy gładząc ją miękkimi opuszkami palców. Zbliżyła twarz tak, że wystarczyłby lekki podmuch wiatru, który przechyliłby jego głowę w przód by to się stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz