- Alice gdzie jesteś?
- Jared – mówiła – Jared pomóż mi. Nie chce, żeby oni mi
coś zrobili.
- Kto? Powiedz mi gdzie jesteś? – niemal krzyczał do
słuchawki.
- Nie wiem Jared… Jakiś pokój, nie wiem co się dzieje.
Pomóż mi.
- Jak Ty się tam znalazłaś?
- Zadzwoniłam do Pete’a, żeby mi dał jakiś towar –
płakała – spotkaliśmy się w parku i on mnie tu zaprowadził.. I… Boję się, że
coś mi zrobi…
- Alice, posłuchaj mnie. Schowaj telefon i nie bój się,
dobrze? Zaraz tam będę. Musisz być dzielna.
Chłopak rozłączył się i szybkim krokiem skierował się w stronę
domu, który bardzo dobrze znał. Blondynka szła za nim próbując go dogonić. A on
po raz kolejny się nienawidził. Nienawidził siebie za to, że ich ze sobą
zapoznał. Przecież znał go całe życie, wie jak potrafi potraktować dziewczyny.
- Poczekaj no, nie mam takich ruchów jak Ty – krzyczała za
nim Kornelia. Chłopak w jednej sekundzie przypomniał sobie, że ona także szuka
dziewczyny i gwałtownie się zatrzymał. Poczekał aż blondynka dorówna mu kroku i
ruszyli dalej. – Wiesz, gdzie jest?
- I to za dobrze – mówił przez zęby. – Kiedyś tam często
przebywałem.
- Więc gdzie idziemy?
- Do Pete’a.
- Tego dilera, którego zaprosiłeś na jej urodziny? Ona
tam jest?
- Niestety. Dlatego trzeba się pospieszyć. Kornelia, ja
znam takich ludzi jak on. Są nieprzewidywalni. A skoro Alice chciała od niego
narkotyki…
- Narkotyki?!
- Nie wiem co dokładnie. Ale skoro chciała to on jest
zdolny do wszystkiego. Kurwa jak ja siebie nienawidzę.
- Będzie dobrze – poklepała go po plecach. On spojrzał na
nią w niepokojem w oczach.
Zbliżali się do obskurnego budynku, w którym znajdowała
się brunetka obmyślając plan.
- Ty go omamisz, wiesz – mówił – pomachasz rzęsami,
włosami, czymkolwiek. Ja w tym czasie jej poszukam. Ważne jest to, żebyś
odwróciła jego uwagę w stu procentach.
- Dam radę – uśmiechnęła się – nie takie rzeczy się
robiło – zaśmiała się i nagle z kamienicy wybiegła jakaś dziewczyna.
- Alice – szepnął ciemnowłosy i wystąpił na przód.
Zapłakana brunetka wpadła w jego ramiona z taką siłą, że oboje znaleźli się na
chodniku. – Jezu, nic Ci nie jest?
- Jared przepraszam – mówiła płacząc w jego ramiona.
Niebieskooki siedział na zimnym betonie tuląc do siebie dziewczynę, której za
nic w świecie nie chciał stracić. Pozwolił, by płakała w jego ramie, myśląc w
międzyczasie jak dopaść tego drania.
- Dasz sobie radę? – spytała blondynka kładąc dłoń na jego
ramieniu. Chłopak odpowiedział skinieniem głowy i patrzył jak dziewczyna znika
za rogiem ulicy.
- Chodź – powiedział wstając – zabiorę Cię do domu.
Porozmawiamy.
***
- Zrobię Ci herbaty.
Dziewczyna
ukradkiem spoglądała na znikającą postać bruneta. Nie bardzo pamiętała
co działo się kilka godzin temu i dlaczego teraz siedzi w jakimś nieznanym
pokoju, ale w sumie spodobało jej się to, że chłopak się o nią martwił. Dziewczyno, co z Tobą, ogarnij się, kurwa.
Po chwili niebieskooki wrócił z kubkiem gorącego naparu i usiadł obok niej.
- Dlaczego do niego zadzwoniłaś? Alice, wiesz przecież,
że narkotyki są złe – mówił do niej. – Mogło Ci się coś stać – czekał na jej
odpowiedź, ale jej wzrok był skupiony na podłodze. – Martwiłem się o Ciebie.
- Przepraszam – szepnęła odwróciwszy głowę w jego stronę.
– Naprawdę przepraszam. Nie miałam pojęcia, że to się tak potoczy.
- Nie, to ja przepraszam. Nie wiedziałem co przeszłaś,
nie powinienem Cię wtedy pocałować.
- To nie Twoja wina – powiedziała łapiąc go za rękę. –
Kiedyś może znowu się pocałujemy, ale tym razem może będę trzeźwa.
- To znaczy, że nie chcesz zrywać znajomości?
- Oczywiście, że nie – oparła się o niego. – Jesteś jedynym
chłopakiem od czasu… - przerwała. – Naprawdę dobrze mi się z Tobą spędza czas.
- Mi też – uśmiechnął się. – Masz herbatę, powinna pomóc.
I masz mi już więcej nie brać żadnego świństwa. Sam kiedyś w to wpadłem. Nie chcę żeby i Ciebie to spotkało – objął ją
po czym podszedł do komody. – Jaki lubisz kolor?
- Czerwony – odpowiedziała i wzięła łyka napoju – a co?
- Łap – rzucił w jej stronę męską koszulką w tym kolorze.
Dziewczyna spojrzała na niego pytającym wzrokiem. – Nie pozwolę Ci się włóczyć
po mieście. Będziesz spała u mnie.
- A Twoi rodzicie?
- Nie ma ich – powiedział szukając dolnej części jej
dzisiejszej pidżamy. – Wyjechali do dziadków czy gdzieś. Nie wiem.
- Czyli mamy cały dom dla siebie, tak? – spytała
zmysłowym głosem obejmując go od tyłu.
- Teoretycznie tak – odpowiedział odwracając się w jej
stronę i odwzajemniając uścisk.
- To co będziemy robić? – patrzyła w jego niebiańskie
oczy, które zrobiły się nieco ciemniejsze.
- A co chcesz? – spytał przybliżając twarz. Dziewczyna
uśmiechnęła się zadziornie i zagryzła wargę.
- Noc filmowa! – niemalże krzyknęła wyswobadzając się z
uścisku. Wzięła ciuchy i udała się do łazienki śmiejąc się. Chłopak westchnął i
uśmiechnął się. Kochał i jednocześnie nienawidził, kiedy tak robiła. Chciał ją
pocałować jeszcze raz, tym razem pod jej pozwoleniem. Wyjął z szafki jeszcze
jedne spodenki, które jednym ruchem znalazły się na nim zamiast spodni.
Ściągnął koszulkę i udał się na dół, do kuchni, by przygotować popcorn. Po
kilkunastu minutach w progu pomieszczenia stanęła dziewczyna. Spojrzeli na
siebie i obojgu zrobiło się tak samo gorąco. On widział jej zgrabne nogi,
podobało mu się jak jego luźna koszulka wisi na jej sylwetce, jej spięte w kok
włosy i brak makijażu. Naturalna powodowała, że zakochiwał się w niej jeszcze
bardziej. Ona spoglądała na jego tors. Jeszcze miesiąc temu myślała, że pod
koszulkami, które zwykł nosić jest tylko marny szkielet, ale teraz patrzyła na
idealnie wyrzeźbione ciało. W tym świetle jego oczy wydawały się jeszcze
bardziej niebieskie a włosy delikatniejsze niż płatek róży. Uśmiechnął się do
niej na co lekko się zarumieniła. Spuściła wzrok na swoje stopy.
- Chodź – powiedział podchodząc do niej – wybierzesz jakiś
film a ja skoczę do piwnicy po coś do picia. – posadził ją na kanapie i dał do
ręki pilota. Udał się schodami w dół dziękując, że jest tu tak chłodno. Jej
ciało, mimo, że było w większości zakryte, powodowało, że się gotował. Stanął
przed lodówką wypełnioną po brzegi różnymi napojami i już chciał chwycić dwie
puszki piwa, ale stwierdził, że po tym, co się ostatnio działo wolał mieć ją
trzeźwą. Ona upewniła się, że chłopak na jakiś czas zniknął z pokoju i udała
się do łazienki. Wyjęła mały woreczek i rozsypała trochę na blacie. Tym razem mniej, żeby mną tak nie jebnęło. Ułożyła
z tego dwie małe kreski, które po sekundzie były już w niej. Wiedziała, że robi
źle, ale miała wytrzymać z nim całą noc, potrzebuje jakiegoś dopalacza. Ogarnęła
się trochę i ruszyła na dół chowając po drodze plastikowe opakowanie do spodni.
Usiadła na kanapie i przeglądała filmy w wypożyczalni, ale na żaden nie mogła
się zdecydować. Poczekała więc aż brunet wróci i pomoże jej w wyborze.
- I co masz? – spytał uśmiechając się i siadając obok
niej.
- Nic. Nie wiem co chcę obejrzeć. Ty coś wybierz –
odpowiedziała wtulając się w niego.
- No dobra – zaśmiał się. – Na co masz ochotę?
- Może jakiś horror.
- Nie boisz się? – spytał patrząc na nią troskliwie.
- Boję – odpowiedziała – i o to chodzi – szepnęła.
Chłopak zaśmiał się i włączył pierwszy lepszy film. Brunetka
wtuliła się w niego a on objął ją ramieniem. Nie zauważył, kiedy dziewczyna
zasnęła, więc po cichu wyłączył telewizor i wziął ją na ręce w celu zaniesienia do jego łóżka.
Nigdy nie niósł tak lekkiej dziewczyny. Wydawała się piórkiem w jego objęciach.
Spojrzał na nią, tak ślicznie wyglądała, kiedy spała. Udał się z nią na górę
pilnując, by w nic nie uderzyć i ułożył ją na łóżku. Przykrył kołdrą i ukucnął
obok niej. Przez chwilę gładził jej włosy napawając się widokiem dziewczyny
śpiącej w jego ubraniach pod jego pościelą. Pocałował jej czoło i wrócił na
dół, gdzie rozłożył kanapę i zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz