poniedziałek, 24 lutego 2014

Love

- Panno Mitchell, proszę się obudzić.
- Co – przetarłam oczy – co się dzieje?
- Musimy zrobić pani niezbędne badania – powiedział lekarz. Skądś znam tą twarz, ale za cholerę nie pamiętam skąd. Wstałam a pielęgniarka podała mi dwa kubeczki – jeden z tabletkami, a drugi z wodą. Patrzyłam na pigułki chwilę po czym wrzuciłam je do ust zapijając napojem. Za rozkazem doktora usiadłam na wózku inwalidzkim i poczułam się senna. Moje powieki nigdy nie były takie ciężkie. Dlaczego…

Obudził mnie tępy dźwięk, więc otworzyłam jedno oko, by po chwili je zamknąć. Świetnie, ktoś postawił przede mną wielką lampę. Ale gdzie ja tak właściwie jestem. Siedzę, to wiem. Czekaj, nie mogę ruszyć rękoma i nogami. Co to jest? Dlaczego moje ręce są przywiązane do jakiegoś krzesła? Co się tu do cholery dzieje? Słyszę jakieś głosy, ktoś z kimś rozmawia. Całą uwagę skupiam na nich i po chwili dokładnie słyszę co mówią.

- Ale dlaczego chcesz to załatwić w taki sposób? – zapytała z wyrzutami kobieta.
- A co chcesz z tym zrobić? Dla niej już nie ma ratunku, więc co za różnica jak zabijemy ją jakimiś zastrzykami czy poprzez elektryczne krzesło? Jesteśmy naukowcami i doskonale wiesz, że czasem trzeba poświęcić jednego człowieka dla dobra całego społeczeństwa. Chociaż człowiekiem bym jej nie nazwał, bo – spojrzał na mnie – żaden organizm żywy nie zachowałby się tak w obliczu śpiączki jak ona. To jakieś monstrum.

Kobieta spojrzała na mnie z żalem w oczach a ja powoli łączyłam wątki. Chcą mnie zabić. Krzesłem elektrycznym. Wybrali dla mnie najgorszą śmierć z możliwych. I niby dlaczego? Jestem potworem? Dlaczego nic nie pamiętam? Kurwa, jaka śpiączka, o co im chodzi? To chyba jakiś nieśmieszny żart. Blondynka podchodzi do mnie wraz z doktorem a ja patrzę na nich szerokimi oczami.

- Kornelia – mówię do niebieskookiej – dlaczego mi to robicie? – nie odpowiedziała, spojrzała na doktora i udała się do pokoju dla personelu. Zwróciłam głowę w stronę lekarza i łzy napłynęły mi do oczu. – Jared – kręcę głową – proszę, nie rób mi tego. Dlaczego Jared? Dlaczego?! – krzyczę.
- Uspokój się to nie będzie niepotrzebnych ofiar – zaczął.
- I tak chcecie mnie zabić – zaśmiałam się. – Uważacie, że jestem jakimś potworem, chorą psychicznie osobą, tak? Zamiast mi pomóc i podejść do tego po ludzku to wolicie od razu mnie uśmiercić. Dorośle, Leto. Naprawdę.
- Nie rozumiesz – zdjął okulary, które od początku miał założone – wiele razy próbowaliśmy jakoś się  z Tobą dogadać, ale Ty jesteś nieprzewidywalna. Owszem, Kornelia dalej chciała próbować, ale ja już nie mam po prostu sił. Wiesz, że to co Ci się stało nie jest normalne i zdarzyło się pierwszy raz od początku istnienia wszechświata – wyolbrzymił to.
- I to jest powód, żeby mnie zabijać.

Nie odpowiedział. Odszedł ode mnie i przez pół godziny siedziałam w totalnej ciszy. Po tym czasie widziałam kilka osób ubranych w jakieś kombinezony a między nimi Jareda.

- Przepraszam Alice – zaczął, a w jego oczach widziałam napływające łzy – ale naprawdę musimy to zrobić.

Zaczęłam krzyczeć. Darłam się tak głośno jak jeszcze nigdy. A on stał kilka metrów przede mną, pomiędzy tymi ludźmi w kombinezonach i nic nie robił. Tylko stał, a ja krzyczałam. Łzy leciały po moich oczach i po jego oczach. Wyłam z bólu, fale przeszywały całe moje ciało, krzyczałam, że go kocham, że przepraszam, że ma przestać. Nie reagował. Stał tak co chwila wycierając  nowe łzy na jego policzkach.

- Jared proszę Cię, Jared!



Dziewczyna w ciągu sekundy znalazła się z pozycji leżącej w siedzącą ciężko oddychając. Miała szeroko otwarte oczy a na jej plecach czuła maleńkie kropelki potu. Rozejrzała się wokół ale zauważyła brak osoby, obok której chciała się teraz znaleźć. Szybkim ruchem wstała przy czym poczuła lekkie ukłucie w głowie. Poszła do łazienki się odświeżyć, i zeszła na dół do kuchni po szklankę wody. Wlewając zauważyła, że w pokoju obok leży ciemnowłosy. Wzięła łyka napoju, odstawiła szklankę i podeszła do niego. Wyglądał tak słodko jak spał, jego lekko otwarte usta, potargane włosy. Położyła się obok po cichu, tak by go nie zbudzić. Wtuliła się w niego dotykając jego nagiego torsu. Po jej całym ciele przeszedł przyjemny dreszcz, po raz pierwszy była z nim tak blisko i miała go na wyciągnięcie ręki. Mogła teraz dotknąć każdego centymetra jego ciała. Chłopak odwrócił głowę w jej stronę i uchylił jedno oko. Uśmiechnął się do niej, co odwzajemniła tym samym. Zbliżyła głowę do jego twarzy i złożyła na jego policzku całusa. On objął ją ręką i jednym ruchem znalazł się nad nią. Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami i z bijącym sercem. W głębi duszy pragnęła by teraz rzucił się na nią jak głodne zwierzę na kawałek mięsa. Ale on tylko się na nią patrzył.

- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym Cię teraz pocałować – szepnął.
- To zrób to – odpowiedziała.
- Jesteś pewna? Nie chcę po raz kolejny Cię stracić.
- Jestem tego tak pewna – złapała jego głowę – jak tego, że oddycham. Chociaż brakuje mi przy Tobie tlenu. – spojrzał na nią zadziornie się uśmiechając.
- Ale wiesz, wolę mieć stu procentową pewność.
- Możesz być pewny – powiedziała najseksowniejszym głosem jaki potrafiła z siebie wydobyć. Chłopak uśmiechnął się szerzej i zbliżał głowę do jej twarzy, kiedy ona po raz kolejny mu się wyślizgnęła. Zaczęła uciekać śmiejąc się.
- Nie no, tego już za wiele. Ty razem przegięłaś – oznajmił niebieskooki i zaczął gonić dziewczynę. Alice kilkukrotnie okrążyła kanapę po czym skierowała się schodami na górę – do jego pokoju. Wleciała i zatrzasnęła za sobą drzwi mając kilka dodatkowych sekund, ale zamiast szukać drogi do dalszej ucieczki stanęła naprzeciw drzwi przegryzając wargę. Długie, brązowe włosy opadały delikatnie na jej ciało, kiedy on wszedł do pokoju. Zdecydowanym ruchem podszedł do niej i przywarł do ściany tak, że dzieliły ich milimetry.
- Teraz już mi nie uciekniesz – mówił w przerwach ciężko oddychając. Złapał za jej policzek i mocnym ruchem wpił się w jej delikatne usta. Brunetka chwyciła jego głowę pogłębiając pocałunek. Jej dłonie wędrowały po jego rozpalonym ciele a on drugą rękę opartą miał o ścianę. Nie mógł pozwolić sobie na więcej niż pocałunek, pomimo, że tak bardzo pragnął ją teraz dotykać. Pozwalał jej na te ruchy, bo chciał czuć na sobie jej gładkie dłonie. Nagle jednym ruchem skoczyła na niego oplatając nogami jego brzuch a on przeniósł swoje ręce z jej policzka i zimnej ściany na jej pośladki. Spojrzała w jego oczy, które iskrzyły i były prawie granatowe. On przez chwilę myślał, że znowu spróbuje mu uciec, ale na jego szczęście została na miejscu oplatając dłonie wokół jego szyi. Zwinnymi ruchami przeniósł ją na łóżko i po chwili już na niej leżał całując namiętnie. Ona niepozornie zbliżała dłonie w kierunku jego spodenek, gdy chłopak nagle wstał.
- Dobranoc – rzucił i udał się w stronę wyjścia.
- Nie możesz mnie teraz zostawić! – powiedziała z wyrzutami zielonooka, a widząc, że to nie poskutkowało odwróciła się do niego plecami z obrażoną miną. Po chwili poczuła na sobie jego męskie dłonie i ciepło jego ust na szyi.
- Masz rację, mogłabyś mi znowu uciec, a tego bym sobie nie wybaczył – wyszeptał wprost do jej ucha. Dziewczyna uśmiechnęła się i zasnęli.


Obudziły ją promienie słońca, więc przetarła oczy przypominając sobie wydarzenia z poprzedniej nocy. Ciekawiło ją, czy gdyby nie zasnęła robiliby to. Pomimo wszystko nie żałowała. Po raz pierwszy nie nienawidziła siebie za to, że zrobiła coś takiego. Czuła się dziwnie, inaczej. Nie poznaję Cię, Mitchell. Odwróciła głowę w stronę jego twarzy i uśmiechnęła się. Nie mogła się napatrzeć tego widoku. Dotknęła lekko jego skóry, po czym zaczęła gładzić ciemne włosy.
- Dzień dobry – wyszeptał otwierając oczy i przyciągnął ją bliżej siebie. Zielonooka patrzyła w jego niebieskie oczy, w których przez moment było mnóstwo niepokoju, wahania i stresu, ale widząc jej uśmiech to wszystko się ulotniło. Złożył na jej ustach lekki pocałunek na co ona zareagowała tym samym tylko ze zdwojoną siłą. Chciała go całować, być przy nim póki jeszcze może. Sekundę później leżała już na nim a on biegał dłoniami pod jej koszulką. Spojrzała na niego przegryzając wargę.

- Jared…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz