poniedziałek, 3 lutego 2014

Word

Nienawidzi tego dźwięku, a jednocześnie jest to jej ulubiona piosenka. Dziewczyna otworzyła oczy i odruchowo uderzyła urządzenie zamachując się prawą ręką. W pokoju zapanowała cisza. Brunetka wstała z łóżka i podeszła do szafy w celu wybrania stroju na dzisiaj. Za dużego wyboru nie miała, co bardzo ją cieszyło. Złapała spodnie w kratę, koszulkę z napisem "NORMAL PEOPLE SCARE ME" i ruszyła do łazienki by się umyć. Dwadzieścia minut później była już gotowa, więc zeszła na dół by zjeść śniadanie. W kuchni czekały już na nią kanapki wraz z mamą. Kobieta uśmiechnęła się na widok najmłodszej z córek.

- Cześć mamo - powiedziała Alice łapiąc kanapkę i kakao w dłonie.
- O której dzisiaj kończysz? - spytała brązowooka.
- Będę później, kolega mnie zaprosił na spacer.
- Kolega? - spojrzała na brunetkę unosząc brew.
- Tak, mamo. To tylko kolega.

Dziewczyna spakowała drugie śniadanie do torby, ucałowała starszą kobietę i ruszyła wolnym krokiem na przystanek. Do jej uszu dobiegały przyjemne dźwięki ulubionych piosenek, gdy zbliżając się do znaku zauważyła, że ktoś tam stoi. Uśmiechnęła się i przyspieszyła nieco, by zdążyć przed autobusem.

- Hej - powiedziała do chłopaka, który jedną nogą opierał się o znak. Spojrzał na nią i wypuścił dym z ust.
- Dzień dobry - odpowiedział mierzwiąc jej włosy. - Co tam?
- Mam dzisiaj sprawdzian z matmy - westchnęła spod gęstej zasłony włosów brunetka.
- Uczyłaś się?
- Eee, nie.
- To już nie jest gimnazjum, tutaj trzeba się uczyć.
- Biorę przykład z Ciebie - wyszczerzyła się. - Długo wczoraj siedzieliście jak poszłam?
- W sumie nie, towar się skończył, ale Jared powiedział, że na dzisiaj coś skołuje. Podoba mi się ten Twój koleżka, będą z niego ludzie.
- To nie jest mój kolega - wysyczała.
- Mów co chcesz, wczoraj dopytywał się o Ciebie.

Zielonooka przewróciła oczami i spojrzała w stronę nadjeżdżającego autobusu. Pojazd zatrzymał się, drzwi otworzyły. Alice weszła do autokaru posyłając szeroki uśmiech kierowcy. Uwielbiała tego człowieka dlatego, że kochał swoją pracę. Ale po części spowodowane było to tym, że pozwalał jej trzymać nogi na oparciu nawet kiedy miała na nich glany a na dworze było mokro jak w oceanie.

- Siemasz John!
- Cześć mała - odpowiedział ze śmiechem i autobus ruszył.

Brunetka zajęła swoje miejsce i nieświadomie czekała, aż po raz kolejny się zatrzyma i przez automatyczne drzwi wejdzie on. Jednocześnie cały czas uświadamiała się, że to tylko kolega, nie może do niego nic poczuć, bo inaczej jeśli źle to się skończy będzie musiała unikać go przez następne 2 lata. Mimo zamkniętych oczu i słuchawek w uszach wiedziała, że się zatrzymali. Nie mogła od razu otwierać oczu, bo mógłby pomyśleć, że na niego czeka. Mimo to tak bardzo chciała go zobaczyć. Po chwili poczuła lekkie szturchnięcie w ramię. Spojrzała w bok i zobaczyła to, co chciała zobaczyć najbardziej dzisiejszego ranka. Niedbale ułożone włosy, wymięta, czerwona koszula i czarne spodnie. Uśmiechnął się do niej. Wyjęła słuchawki z uszu.

- Wolne? - spytał. Zwróciła wzrok na miejsce obok, na której leżał jej plecak. Jednym ruchem zrzuciła go na dół przygarniając nogą i uśmiechnęła się do niego. Chłopak usiadł obok niej. - Co tam?
- Czuję, że zawale matmę.
- Jakoś nie wyglądasz na zmartwioną.
- To tylko matematyka, nie ma się czym przejmować - odpowiedziała uśmiechając się nieśmiało.

Całą podróż rozmawiali. Rozbawiał ją robiąc zabawne miny i opowiadając śmieszne sytuacje z życia. Polubiła go. Spodobało jej się to, że najpierw chce mieć z nią przyjacielskie kontakty a nie uderza od razu w serce. Jeżeli oczywiście takie są jego zamiary. Nawet nie zauważyła kiedy autobus zatrzymał się ostatni raz i wszyscy wysiedli z pojazdu. Pożegnała się z przyjacielem i ruszyła wolnym krokiem w stronę szkoły w towarzystwie Jareda.

- Dalej jesteś chętna na ten spacer? - spytał nieśmiało.
- Oczywiście - uśmiechnęła się. - Gdzie pójdziemy?
- Nie wiem, tak naprawdę dopiero się tutaj wprowadziłem.
- Zabiorę Cię w moje ulubione miejsce - powiedziała.
- Dobra - odpowiedział a dziewczyna zaczęła skakać i się cieszyć.
- Spodoba Ci się tam.

Chłopak uśmiechnął się do niej. Zbliżali się do budynku, gdy nagle telefon Alice zaczął wydawać z siebie znajome dźwięki. Odebrała.

- Gdzie jesteś? - usłyszała lekko zdenerwowany głos przyjaciółki.
- Przed szkołą.
- Chodź tu.
- Gdzie jesteś?
- TU - odpowiedziała dosadniej.
- Ok, będę za chwilę - rozłączyła się.

Pożegnała się kolegą i ruszyła w stronę opuszczonego budynku, w którym znajdowała się blondynka. Weszła wolnym krokiem po schodach, skierowała się w stronę pomieszczenia gwiżdżąc. Otworzyła drzwi i w tym samym momencie znieruchomiała pod presją wzroku niebieskookiej. To musiało być coś poważnego. Szybkim krokiem podeszła do przyjaciółki i usiadła obok niej.

- Co się stało?


===>
Jak myślicie, co się mogło stać Kornelii? ;)
===>

2 komentarze:

  1. "Czekały kanapki wraz z mamą"? przeczytaj to jeszcze raz... resztę napiszę potem ^_^
    i usuń weryfikację obrazkową :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się czasem zdarza jak pisze się rozdziały o pierwszej w nocy haha. :D

      Usuń